Podoba mi się odpowiedź, jakiej udzielił czeski hokeista Dominik Hašek, legendarna gwiazda ligi NHL, rosyjskim dziennikarzom nagabującym go o to, czy zagrałby w pokazowym meczu gwiazd lig amerykańskiej i rosyjskiej. Do zorganizowania takiego meczu Trumpa namawia Putin, obaj przywódcy już się na to wstępnie umówili – miałby odbyć się jako przypieczętowanie zawarcia pokoju w Ukrainie. Dla putinowskiej Rosji oznaczałoby to symboliczny koniec sportowego i politycznego bojkotu.

Żaden ze wspomnianych dziennikarzy nie zacytował precyzyjnie odpowiedzi Haška, dlatego zrobił to on sam. Napisał: „Byłbym bardzo szczęśliwy, mogąc uczestniczyć w tym meczu w momencie, w którym najwięksi przestępcy XXI wieku, na czele z Putinem, zostają skazani za przerażające zbrodnie, jak faszyści w Norymberdze. W dniu, w którym wszystkie zabrane terytoria, łącznie z Krymem, zostają Ukrainie zwrócone. Gdyby ten mecz rozegrano wcześniej – także przed spełnieniem innych warunków: oddania ukradzionych dzieci, zapoczątkowania spłacania reparacji wojennych itd. – stałby się on reklamą rosyjskiej wojny. I wsparciem dla zalegalizowania potwornych zbrodni”.

W jakiś sposób przypomina mi to słynną (chociaż nie ma pewności, czy autentyczną) odpowiedź Kozaków zaporoskich XVII-wiecznemu sułtanowi Mehmedowi IV, którzy w żołnierskich słowach odpowiedzieli najeźdźcy, że nie zgadzają się na upokarzający pokój.

Niestety prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który nie został zaproszony do rozmów Trumpa z Putinem na Alasce, musi postępować bardziej dyplomatycznie. – Nie usłyszałem nic, ani jednej propozycji, która by gwarantowała, że jutro nie nastąpi nowa wojna – mówił wczoraj w Berlinie. – Putin wychodzi z izolacji, bo spotykają się z nim na amerykańskim terytorium.

To będzie pierwsza wizyta Putina w zachodnim kraju od rozpętania wojny w Ukrainie.