O tym, że doszło do rabunku we wrocławskim Muzeum Poczty i Telekomunikacji zorientowano się dopiero osiem lat po kradzieży. I tylko dzięki filatelistom.
Podczas toczącego się od dwóch lat procesu ws. firmy Adler ze Świdnicy doszło do niecodziennej sytuacji. W trakcie przesłuchania okazało się, że biegli mogli otrzymać w śledztwe nieprawdziwe dane od prokuratury.