Przeczytaj codzienny wgląd w trendy gospodarcze i makroekonomiczne
 
 
 
 
 

Tylko dla subskrybentów

 
 
 

Dane dnia

 
 
 
25 czerwca 2025ZOBACZ W PRZEGLĄDARCE
 
 
 
 
 
 
 

Imitacyjny model rozwoju trafi na swoje granice

 

Ignacy Morawski

i.morawski@pb.pl

 

 
 
 

Polska ma prawdopodobnie jeszcze przestrzeń do rozwoju dzięki imitacjom zagranicznych technologii. Ale w pewnym momencie ta przestrzeń się skończy, a pieniądze na własne innowacje przepalamy.

 
 

Publikujemy dziś w „Pulsie Biznesu” bardzo ważną rozmową z dwoma znanymi innowatorami – Pawłem Przewięźlikowskim (Ryvu Therapeutics) i Grzegorzem Broną (Creotech Instruments) - którzy stawiają niepokojącą tezę: Polska przepala pieniądze na innowacje. Wydaje je gorzej niż w przeszłości, bardziej chaotycznie i mniej skutecznie. Powodem są złe procedury, strach instytucji publicznych przed porażkami inwestycyjnymi oraz lekceważenie wiedzy ekspertów. Zapraszam do lektury, nie będę jej spoilerował.

W tym kontekście chciałbym zadać szersze pytanie makroekonomiczne: jak długo jesteśmy jeszcze stanie rozwijać się szybciej od krajów rozwiniętych bez wypracowania skutecznego systemu rozwoju własnych technologii? Odpowiedź jest taka, że mamy jeszcze przestrzeń do rozwoju dzięki imitacji. Ale w naturalny sposób tej przestrzeni jest coraz mniej.

 
 

Optymiści twierdzą, że powinniśmy przestać lamentować. Groźby rychłego zakończenia sukcesu rozwojowego Polski padają od 20 lat – kiedyś mówiono o ryzyku dryfu rozwojowego, potem o ryzyku pułapki średniego dochodu, dziś o wyczerpywaniu się modelu imitacyjnego. Jak powiedział znajomy zagraniczny ekonomista mieszkający w Polsce: „spotkamy się za 15 lat, Polska będzie w czołówce gospodarek europejskich, a wy będziecie wciąż mówić, że zaraz to wszystko się skończy".

Argumenty optymistów są następujące. Przede wszystkim pod względem aktywności innowacyjnej Polska nie odstaje od tego, co implikuje nasz poziom rozwoju. Na przykład wydatki na badania i rozwój mamy mniej więcej podobne do mediany dla krajów na naszym poziomie dochodów. Pieniądze wydajemy może źle, ale inne kraje też mają problemy.

Poza tym Polska jest wciąż daleko od granicy technologicznej świata, którą wyznaczają Stany Zjednoczone. To oznacza, że możemy spokojnie jeszcze imitować to, co robią inni. Na przykład poprzez przyciąganie zagranicznego kapitału i transfer technologii. Wprawdzie te możliwości kiedyś się skończą, ale horyzont jest jeszcze daleko.

Mnie jednak wydaje się, że ten horyzont nie jest tak daleko, jak niektórzy uważają. Trudno będzie się Polsce rozwijać bez znacznej poprawy systemu finansowania i rozwoju innowacji: od badań podstawowych przez cały łańcuch eksperymentowania i implementacji technologii po finansowanie biznesu przez banki i rynek kapitałowy. Mam kilka argumentów.

Najprostszy argument jest taki, że dziś ambicje Polaków są zupełnie inne niż 10 czy 20 lat temu i decydenci muszą na nie przynajmniej spróbować odpowiedzieć. Polityka rozwojowa w zupełnie nieoczekiwany dla obecnego rządu sposób znalazła się w centrum zainteresowania wyborców – to z tego powodu premier Donald Tusk musiał wycofać się z obietnicy zamknięcia projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego, tuż przed wyborami zaangażował się w głośny projekt deregulacji czy duże finansowanie nowych technologii (przez PFR). Wszystko to jednak było działaniem reaktywnym, wynikającym z zaskoczenia nowymi ideami.

 
 

Drugi argument ma charakter czysto ekonomiczny. Jesteśmy pozornie daleko od granicy technologicznej, bo nasz PKB per capita po uwzględnieniu siły nabywczej to ok. 60 proc. w relacji do USA (w zależności od używanego wskaźnika te procenty mogą się trochę różnić). Ale warto pamiętać, że bardzo mało krajów na świecie przekroczyło ten poziom. Jeżeli patrząc na nasz rozwój będziemy używać średnich, median itd., to nie dojdziemy do produktywnych wniosków, ponieważ przeciętny kraj świata w długiej perspektywie nie zbliża się do granicy technologicznej. Konwergencja jest zjawiskiem rzadkim w przestrzeni i czasie. Jeżeli chcemy myśleć o długotrwałym rozwoju, musimy zachowywać się inaczej niż przeciętny kraj.

Wreszcie trzeci argument ma charakter geopolityczny. Wśród krajów zbliżonych do Polski pod względem dochodów dwa wyróżniają się pod względem nakładów na badania i rozwój: Izrael (6 proc. PKB) i Korea Południowa (5 proc. PKB). Łączy je oczywiście to, że znajdują się w bardzo ryzykownym środowisku geopolitycznym. Trudno sobie wyobrazić, że można budować dużą armię, skutecznie odstraszającą przeciwnika, bez szeroko rozwiniętego systemu wsparcia innowacji.

Wniosek jest taki, że bez znalezienia odpowiedzi na problemy wskazane przez naszych rozmówców możemy mieć problem z kontynuacją szybkiego rozwoju – i to nie za 15 lat, ale szybciej.

 
 
 
To również może Cię zainteresować:
 
Obudźmy innowacje
 
Obudźmy innowacje
 
Polska pilnie potrzebuje strategii rozwoju innowacji, tymczasem w systemie ich wsparcia coś się zacięło - alarmują Paweł Przewięźlikowski z Ryvu i Grzegorz Brona z Creotechu. I sugerują recepty.  
 
Kredyt będzie tańszy, ale dopiero po wakacjach. RPP zachowa ostrożność
 
Kredyt będzie tańszy, ale dopiero po wakacjach. RPP zachowa ostrożność
 
Gdyby Rada Polityki Pieniężnej miała kierować się tylko danymi z krajowej gospodarki, to miałaby więcej argumentów za kolejną obniżką stóp procentowych, niż przeciw. Ale to nie wydarzenia w kraju są