Dzień flagi. Amerykańskiej
Miało być święto polskiej flagi, a jest narodowa debata na temat wizyty Karola Nawrockiego w Gabinecie Owalnym. Historia rozwijała się z pełną dramaturgią. Najpierw w sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia Karola Nawrockiego gdzieś na krzesełku w Ogrodzie Różanym Białego Domu, potem zdjęcie ze spikerem Izby Reprezentantów Mike’m Johnsonem, wreszcie zdjęcie z sekretarzem stanu Marco Rubio. Gdy już wszyscy przeciwnicy Nawrockiego zdążyli to obśmiać, w środku nocy Biały Dom opublikował dwa zdjęcia z Gabinetu Owalnego, na których widać Trumpa witającego Nawrockiego. Jak zauważa Estera Flieger, ci którzy się z Nawrockiego nabijali za zdjęcia sprzed Białego Domu zostali jak dzieci w krótkich spodenkach.
Co ciekawe Trump przyjął Nawrockiego w znacznie poważniejszy sposób niż Andrzeja Dudę. Z prezydentem RP spotkał się przed wejściem na scenę konserwatywnego kongresu, prawicowego kandydata przyjął jak wielu swoich normalnych gości w Białym Domu.
Organizowanie podczas majowego święta spotkania Karola Nawrockiego z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem ma tylko jeden cel – próbę poprawy wizerunku kandydata. Widocznie sztabowcy PiS uznali, że warto podjąć ryzyko takiego spotkania, że potencjalne zyski wizerunkowe dla Nawrockiego mogą być większe od ryzyk. O ryzyku nieprzewidywalności Tumpa pisze Jędrzej Bielecki.
Widać sztabowcy PiS uznali, że to ryzyko jest mniejsze niż potencjalny zysk w postaci czegoś, co na prawicy wciąż przypomina Świętego Graala – wspólne zdjęcie z Trumpem to dla kandydata może być ważna waluta, szczególnie w drugiej turze.